Szybko przeniosłam wzrok na obraz nad ich głowami. Nie
mogłam dać po sobie poznać, że właśnie się na nich patrzałam, delikatnie
mówiąc. Właściwie to pochłaniałam ich swoimi piwnymi oczami, a teraz w pełni
wstydziłam się tego. Odwróciłam się na obrotowym krześle, jednocześnie
opróżniając długą, wąską szklankę, w której zaledwie dziesięć minut temu
znajdował się niebieskawy drink.
Blondyn sięgnął do tylnej kieszeni swoich ciasnych spodni, z
zamiarem zafundowania mi kolejnego drinka. Zatrzymałam jego dłoń, kiedy chciał
wyjąć banknot.
- Nie pijesz, nie płacisz. – wysunęłam dłoń, w której
trzymałam pięć funtów w stronę chłopaka za barem.
- To nie fair. – stwierdził, kiedy zauważył, że nie posiadał
już możliwości zapłacenia za mnie, ponieważ barman schował pieniądz do kasy. Włożył
portfel i pomachał przecząco głową z rezygnacją, mierzwiąc włosy palcami. – To
ja jestem mężczyzną.
- A ja kobietą i do niczego nas to nie zobowiązuje. – cierpliwie
czekałam, aż chłopak przygotuje drinka. – Na pewno nie chcesz nic wypić?
- Hej! – piskliwy głos Amy odbił się echem w mojej głowie,
kiedy przytuliła moje plecy od tyłu. – Nie upij się kochana. – zaśmiała się
głupkowato, więc mogłam stwierdzić, że to ona była już upita, co potwierdził
jej alkoholowy oddech. – Niall odstawisz ją do domu? – poprosiła, zmieniając
barwę głosu na błagalny, jednocześnie trzepiąc rzęsami przy mojej twarzy.
- Nie ma sprawy, już jej to zaproponowałem. – puścił oczko w
moją stronę, co wywołało u mnie chichot.
Dziewczyna chyba zauważyła gest blondyna w moją stronę,
ponieważ zaczęła się śmiać. Wyprostowała się w jednej chwili i złapała czekającą
dłoń Zayna, który stał opodal niej. – Ostatni drink i odwozisz ją. – pogroziła
mu palcem. – My wychodzimy. – nie wysilając się na dalsze tłumaczenia, rzuciła
szybkie „do zobaczenia” w naszą stronę i odwróciła się do wyjścia, całując w
tym samym czasie przystojnego Mulata.
Odprowadziłam ich wzrokiem do drewnianych drzwi, z moich ust
wyrwało się zdanie, które już od pewnego czasu chciałam wypowiedzieć:
- Ładna z nich para.
Blondyn prychnął słysząc moje stwierdzenie, a ja spojrzałam
na niego z oburzoną miną.
- No co?
- Ładna z nich para? – wyśmiał mnie, biorąc łyk swojej coli.
– Chyba jedynie do łóżka.
Zmarszczyłam brwi, słysząc jego słowa. Chciał przez to
powiedzieć, że nie są parą? Że uprawiają jedynie seks? I nic do siebie nie
czują? Przecież takie rzeczy dzieją się tylko w filmach.
- Co to znaczy? – spytałam chcąc wiedzieć więcej na temat
związku Amy i Zayna, jakimkolwiek on jest. Dziwnym trafem interesowało mnie to,
a przecież nigdy nie czułam potrzeby dowiadywania się informacji na temat życia
innych, tym bardziej tego intymnego.
- To znaczy, że się jedynie pieprzą, Jane. – spojrzał na
mnie, przyglądając mi się przez chwilę. – Teraz jest to modne. Większość ludzi
to robi. Kiedy znajdą osobę, którą darzą zaufaniem i jednocześnie ona ich
pociąga, to decydują się na przyjaźń bez zobowiązań. Nie chcą bawić się w te
całe randki, walentynki, kwiatuszki, pamiętanie o rocznicach, urodzinach i
oczywiście nie chcą wydawać kupy kasy na jakieś drogie prezenty, które
najczęściej okazują się do kitu. – tłumaczył, a kiedy słuchałam go zdałam sobie
sprawę, czego ludzie oczekują od takiego stosunku.
- Pragną jedynie seksu.
- Dokładnie.
- Czy oni też są przyjaciółmi bez zobowiązań? – spytałam,
jednocześnie odwracając się w stronę parkietu, na którym oczywiście nikt nie
tańczył. – Dakota i Liam? – dokończyłam.
- To jest bardziej skomplikowane. – widział, że czekałam na
więcej informacji z jego strony, więc zaczął kontynuować: - Oni raczej pieprzą
się, kiedy mają na to ochotę. Z tego co słyszałem Liam oczekuje od Dakoty, aby
nie spotykała się z innymi.
- A co z nim?
- Bierze jaką chce, typowy alfa. – zaśmiał się, jednocześnie
wyjmując telefon. Szybkim ruchem palca odblokował go, spoglądając na
wyświetlacz.
- Fajna tapeta. – wyrwało mi się, widząc ponętne piersi,
odziane w czarny, koronkowy stanik, dzięki któremu mogłam dostrzec nabrzmiałe
sutki dziewczyny ze zdjęcia. Męskie dłonie ściskały biust, więc wyglądał on na
jeszcze większy. Zapewne ściągnął tą fotke z tumblr.
Na moją uwagę chłopak jedynie zaśmiał się, ukazując swoje
proste zęby.
- Chyba już pora się zwijać, Mała.
-Yhym. – pokiwałam głową na potwierdzenie i jedynym, dużym
łykiem opróżniłam szkło.
Liam POV:
Lubię, kiedy promienie słońca wpadające przez okno w moim
pokoju budzą mnie wczesnym rankiem, ale dzisiaj za chuja nie miałem ochoty
podnieść się z materaca. Może to przez wczorajszą imprezę, na którą pojechałem
razem z Dakotą zaraz po wypiciu wystarczającej dawki alkoholu w barze? Co
ja pieprzę. Dla mnie to było za mało, bo u Harry’ego wypiłem dwa razy tyle, a
jakby było mało później zaliczyłem jakąś łatwą brunetkę w łazience, ale muszę
przyznać była zajebista w robieniu loda.
Dzisiaj nie miałem wyboru, musiałem wstać. Nie śpiesząc się,
leniwymi ruchami podniosłem się i próbowałem przeczołgać się do łazienki.
Wziąłem szybki prysznic, bo tylko na taki miałem czas. Postanowiłem odpuścić
sobie zgolenie małego zarostu, który w zupełności mi nie przeszkadzał, umyłem
tylko zęby i zszedłem na dół. Na kanapie leżał stos ubrań. Nie wiedziałem, czy
są brudne czy czyste, wszystkie były w takim samym stanie. Zwinięte i rzucone.
Chwyciłem ciemną koszulkę, która nie wyglądała podejrzanie i przyłożyłem ją do
nosa. Nie śmierdzi,
stwierdziłem i narzuciłem ją na siebie. Wciągnąłem robocze spodnie, a co
których miałem pewność, że są świeże, ponieważ wisiały na suszarce.
Następne piętnaście minut wystarczyło mi na zrobienie jajecznicy, na którą nie
miałem ochoty, ale musiałem się przełamać i zjeść, ponieważ szykuje się długi
dzień przede mną. Wypiłem do tego mocną kawę w moim ulubionym kubku, która miała
zadanie postawić mnie na nogi.
Przeżuwając resztki jajecznicy, chwyciłem skrzynkę z
narzędziami oraz kluczyki i wyszedłem z mieszkania, zamykając je za sobą.
Zbiegłem po stromych schodach. Miałem pojawić się na ósmą, ale oczywiście się
spóźniłem. Dotarcie na drugi koniec miasta zajął mi dwadzieścia minut przy
nieustającym deszczu.
Zapukałem w drewniane drzwi, które były przesadnie
pomalowane na zielono. Kto jeszcze oszpeca drewno takim kolorem? Długo nie
czekałem ma odpowiedź. Mężczyzna około czterdziestki otworzył mi drzwi. Ubrany
był w wydziergany sweter z serkiem, spod którego wystawał kołnierzyk białej
koszuli i granatowy krawat. Idealny mąż
i ojciec, dla kobiety z jebanym kotem – o to odpowiedź, dlaczego te drzwi
obmalowane są na zielone.
- Witaj. – przywitał mnie, wyciągając do mnie dłoń,
jednocześnie robiąc mi miejsce, abym wszedł do środka. – Charles Renner. –
uśmiechnął się i mogłem od razu stwierdzić, że był dobrym człowiekiem. Aby taki
był, kiedy będzie dawał mi wypłatę.
- Dzień dobry. – powiedziałem oficjalnie, chcąc zrobić
wrażenie odpowiedzialnego i porządnego pracownika mimo mojego młodego wieku.
Wszedłem do domu, a mężczyzna zamknął za mną te śmieszne drzwi. – Liam
Payne. – przedstawiłem się, a ten kiwną głową z potwierdzeniem.
- Miło mi cię poznać, Mark wiele mi o tobie mówił.
Stary, dobry Mark. Wystarczyło, że raz powiedziałem mu ze
śmiechem oczywiście po alkoholu, że mógłby szepnąć kilka dobrych słów na mój
temat swoim kumplom, kiedy będą potrzebowali jakiś małych remontów w domu. A tu
proszę! To chyba już z piąta robota jaką mi załatwił.
- Jest tu trochę do zrobienia. – podrapał się po brodzie,
prowadząc mnie do zagraconego garażu, gdzie wskazywał na różnej wielkości kartony
z meblami, które należy złożyć. – Moja córka pokaże ci, gdzie je postawić.
Chodźmy jeszcze na górę. – podążałem za nim, słuchając każdego żądania jakie
chciał, abym spełnił. Okafelkowanie łazienki, przymocowanie nowej umywalki oraz
sedesu, sprawdzenie sprawności rur, odmalowanie ścian. Zwykłe błahostki, o
które proszą mnie ludzie, kiedy już mnie zatrudniają.
- Zajmij się najpierw łazienką, nie jest ona w najlepszym
stanie. – skrzywił się, przesuwając drogim butem rozbite płytki w toalecie.
- Tato? - do łazienki weszła brunetka, a moją uwagę przykuły
jej długie, zgrabne nogi. Mój instynkt samca podpowiedział mi, aby
spojrzeć nieco wyżej. I nie zawiódł. Miała na sobie jedynie skąpe bokserki i
przylegającą bluzkę od piżamy, dzięki której mogłem zobaczyć jej odstające
sutki.
Oblizałem usta, wpatrując się w nie, kiedy wyobrażałem sobie
jak składam na nich pocałunki, ssam je, zagryzam, a koniec podmuchuje, aby złagodzić
ból, jednocześnie wywołując u dziewczyny rozkoszne jęki. Kiedy w końcu
zdecydowałem, że pora zakończyć te moje fantazje i najwyższa pora zaciągnąć tą laseczkę
do łóżka, spojrzałem na jej twarz i wcale nie podobało mi się to co ujrzałem.
Nowa przyjaciółka Amy. Dziewczyna wyraźnie powiedziała, żeby nie zwracać na nią
uwagi, ponieważ nie ma w niej nic co by mnie interesowało.
Na jej policzki wypełzły purpurowe rumieńce z zawstydzenia,
widząc moją osobę. Jej reakcja wywołała u mnie uśmiech satysfakcji. Czyżby
krępowało ją to, że właśnie patrzę się na nią, kiedy ona stoi przede mną taka
niewinna jedynie w tej zajebiście skąpej piżamce?
- Idę dzisiaj wieczorem do Amy.- powiedziała szybko i nie
trudząc się na większe wyjaśnienia wyszła z pomieszczenia.
- To właśnie moja córka. Chodźmy dalej.
Po dziesięciominutowej rozmowie na temat wynagrodzenia i
zwiedzaniu mieszkania, mężczyzna pożegnał mnie, tłumacząc, iż musi porozmawiać
z podopieczną i bardzo śpieszy się do pracy. Postanowiłem nie marnować czasu i
wziąłem się za przygotowywania narzędzi potrzebnych mi do zlikwidowania starych
kafelek w łazience. Na całe szczęście cały ekwipunek potrzebny mi do tego typu
działania znalazłem w bagażniku mojego starego vana.
Jane POV:
Głośny rumor maszyn rozsadzał moją głowę, podczas gotowania
obiadu. Ludzie po tak licznej ilości odbytych remontów w swoim życiu powinni
być chodź trochę przyzwyczajeni to tego nieustającego dudnienia ustrojów, lecz
nie ja. Prawdopodobnie wynikało to z tego, że kiedy naprawy miały miejsce, ja
siedziałam w szkolnej ławce uważnie słuchając nauczycieli. Zazwyczaj
przeprowadzaliśmy się dokładnie tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego, więc
zdziwiłam się, kiedy tym razem było inaczej.
Chwila ciszy uśmierzyła mój ból głowy i pozwoliła na dalsze
gotowanie w spokoju. Do średniej wielkości durszlaka wrzuciłam ugotowane
warzywa, aby pozbyć się z nadmiaru wody, a przepysznie wyglądające opanierowane
filety rybne wyłożyłam na talerz.
- Jenny?- głos dobiegł zza moich pleców.
Odwróciłam się natychmiast, tupiąc nogą z niezadowolenia faktem,
iż chłopak pomylił moje imię. Zdenerwowałam się, a w dodatku chłopak bezwinnie
opierał się o blat wysepki kuchennej całkowicie nieświadomy faktu, że pomylił
moje imię.
- Dostałbym wody?
- Jestem Jane, nie Jenny. - warknęłam, nie robiąc żadnych
ruchów związanych z podaniu mu wody.
W ogóle czemu to akurat on musi zrobić remont w naszym
mieszkaniu? Tata wspomniał o młodym pełnym zapału chłopaku a nie o Liamie,
który wczorajszego wieczoru miał wszystkich gdzieś. Nie wiem czemu byłam tak
negatywnie nastawiona na jego osobę, zapewne przyczynił się do tego dzisiejszy
ranek, kiedy zobaczył mnie w mojej piżamie. Nie powinnam wcale go za to
obwiniać, ponieważ gdybym nie była wyrwana z głębokiego snu i bardziej wsłuchała
się w głosy dochodzące z łazienki, mogłabym dostrzec, że mój tata nie jest sam,
ale uśmieszek na twarzy bruneta powodował, abym całą winę zrzuciła właśnie na
niego.
Wzruszył ramionami. - Wszystko jedno, Jane a Jenny.
Przewróciłam oczami, przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę,
słysząc jego wypowiedź. Dlaczego on jest tak bardzo denerwujący?!
- Dostanę swoją wodę? - wyprostował się, mówiąc
całkiem poważnie. Cóż… słysząc jego ton
głosu nie miałam innego wyboru. Napełniłam szklankę i podałam mu ją. Czekałam,
aż mi ją odda, ponieważ postanowił wypić w kuchni. Jego jabłko Adama poruszało
się z każdym łykiem, a jego oczy skierowane były w moją stronę. Dlaczego mnie to tak kręci? – Chcesz jeszcze?
– spytałam, kiedy opróżnił szkło, które z hukiem odstawił na blat.
- Nie, później skorzystam z twojej propozycji.
Cudny *.*.. zresztą jak zawsze ;) Kiedy next?
OdpowiedzUsuń